Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi maciekc86 z miasteczka Wałbrzych. Mam przejechane 2354.74 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.47 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 26993 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maciekc86.bikestats.pl
  • DST 163.53km
  • Czas 07:50
  • VAVG 20.88km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 5023kcal
  • Podjazdy 2920m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa roku

Wtorek, 25 września 2012 · dodano: 27.09.2012 | Komentarze 4

W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Pogoda zapowiadała się całkiem dobra. Pobudka o 5:30, szybkie śniadanie, ubranie kilku warstw i rowerem na stację PKP Wałbrzych Główny, skąd o 6:25 udałem się naszą drogą koleją do Jeleniej Góry. Jakże byłem zaskoczony, gdy okazało się, że od mojej ostatniej podróży do "Jelonki", pociąg jedzie około 20 minut szybciej. Tak więc o 7:30 już pedałowałem ulicami Jeleniej Góry mając przed oczami główny masyw Karkonoszy, na którym miałem się dziś zameldować trzykrotnie. Poranek był zimny, tak więc przydały się długie rękawiczki i czapka pod kaskiem. Szybko przejechałem przez Cieplice i Sobieszów, i już o 8:10 rozpocząłem pierwszą tego dnia wspinaczkę przez Zachełmie i Przesiekę na Przełęcz Karkonoską. Od razu zrobiło mi się cieplej. Podjazd zaczynałem z wysokości około 350m a wjechać musiałem na 1198m). Do wyjazdu z Przesieki podjazd jest całkiem przyjemny, ale tuż za Ośrodkiem Chybotek rozpoczyna się walka. Dobrze że mam 3-rzędową korbę, bo bez małej nie dałbym rady. Po bardzo stromym odcinku robi się lżej (około8-10%), a na 1,5km przed szczytem znów robi się nieprawdopodobnie stromo (do 27%). Ratowałem się jazdą zygzakiem. Na Przełęczy Karkonoskiej zameldowałem się o 9:20, zrobiłem zdjęcia, zjadłem batona i ruszyłem wspaniałym asfaltem u naszych południowych sąsiadów. 25km zjazdu do Vrchlabi przez Spindlerovy Mlyn, wzdłuż Łaby - teoretycznie wspaniała sprawa - ale przeraźliwie zmarzłem, a na dodatek musiałem bardzo uważać, bo droga była mokra, a moje opony to już slicki, więc po kilku uślizgach zdecydowałem, że będę zjeżdżał bardzo asekuracyjnie. Przez ten chłód tylko zerknąłem na jezioro zaporowe na Łabie. Z Vrchlabi kierowałem się na wschód drogą do Trutnova.
W miejscowości Cerny Dul czekał na mnie kolejny, około 8km podjazd i niespodzianka na końcu. Widziałem znaki ostrzegające, że droga jest zamknięta, ale postanowiłem zaryzykować i spróbować się przebić do Janskich Łaźni. Na końcu podjazdu okazało się że wymieniają nawierzchnię i musiałem przedzierać się poboczami pomiędzy walcami i robotnikami. W końcu pozwolono mi na dalszą jazdę i szybko zjechałem do Svobody nad Upą. To tu rozpocząłem kolejną wspinaczkę na szczyt Karkonoszy. Na stacji paliw w Pecu zjadłem batona, uzupełniłem wodę i po chwili znalazłem się na asfalcie prowadzącym do schroniska Vyrovka. Ciężko opisać to słowami, bo podjazd jest koszmarny. Męczyłem się niemiłosiernie. W nogach miałem już prawie 90km, więc co pareset metrów musiałem odpoczywać. Musiałem szukać do tego celu odpowiedniego miejsca, bo było tak stromo, że już nie dało się ruszyć. W końcu dotarłem pod Vyrovkę. Droga od schroniska do przełęczy Modre Sedlo, z którego widać Śnieżkę słynie z niezwykłego uroku (szosa w stylu alpejskim lub pirenejskim w Karkonoszach). Niestety cały czas prowadzi w górę. Kiedyś droga ta była zamknięta dla rowerów; teraz przeciwnie, jest nawet oznakowana cyklotrasa. Na przełęczy (1508m - najwyżej w życiu na rowerze) obok kapliczki, chwilę podziwiałem widoki, zrobiłem parę zdjęć i z powodu chłodu i wiatru zacząłem zjazd tą samą drogą do Peca. Niestety po chwili okazało się, że nie jestem typem Kamikadze i połowę drogi prowadziłem ze względu na przegrzewające się obręcze. Po puszczeniu hamulców natychmiast na liczniku miałem około 65km/h, co było dla mnie stanowczo za dużą prędkością na tego typu zjeździe.
W miejscowości Velka Upa skręciłem w kierunku granicy polsko-czeskiej na Przełęczy Okraj (1046m - 3 raz tego dnia przekroczyłem 1000m npm). Około 10km podjazdu dłużyło mi się strasznie, tymbardziej, że miałem już w nogach prawie 120km całkiem sporych gór. Droga z przełęczy przez Kamienną Górę, Czarny Bór i Boguszów była już koszmarem. Nie dość, że niezbyt za nią przepadam, to jeszcze byłem piekielnie zmęczony. W końcu o 16:30 pojawiłem się pod domem. I tu przegrałem z najtrudniejszą, jak się okazało, górą... z moimi ukochanymi 90 schodami, które wywołały w moich udach bolesne skurcze.

Mimo cierpienia i bólu, dużo było też radości i uśmiechu, dlatego warto było wybrać się na tą wycieczkę. Trasa rekordowa w wielu wymiarach: najdłuższa w życiu, najtrudniejsza w życiu, największa wysokość zdobyta na rowerze i zdobyte 2 najtrudniejsze asfalty w Polsce i Czechach.
Ale następnym razem oba podjazdy będą zdobywane osobno!

Poniżej linki do swoistej encyklopedii podjazdów, czyli Rowerowej Bazy Podjazdów Pana Michała Książkiewicza:
http://www.genetyk.com/podjazdy/karkonoska1.html
http://www.genetyk.com/podjazdy/modre1.html

Mapa i profil trasy:





Komentarze
pioter50
| 17:55 wtorek, 19 lutego 2013 | linkuj Szkoda, że fotek nie pokazałeś.
pioter50
| 17:55 wtorek, 19 lutego 2013 | linkuj Wielkie gratulacje za tę trasę.Dobrze znam oba podjazdy i dlatego tym bardziej podziwiam Twój wyczyn.Gratuluję też osobistych rekordów.
anamaj
| 08:53 wtorek, 19 lutego 2013 | linkuj Gratuluję przejechania takiej trasy. W tym roku chciałabym wjechać z Peca na Modre Sedlo. W zeszłym roku jechałam tą trasą, ale w dół. Górka robi wrażenie !!
RODDOS
| 20:00 wtorek, 9 października 2012 | linkuj Gratuluję! Jest czego.
Skorzystam z Twej stronki, odnośnie pogody.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa umalu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]